ZAGŁADA NOWOTARSKICH ŻYDÓW
Jak w całej tzw. Guberni, tak i na Podhalu Niemcy od pierwszych dni okupacji zastosowali na szeroką skalą dyskryminację wobec Żydów.
Zakazano im zajmowania się handlem, rzemiosłem korzystania ze środków lokomocji i łączności, opuszczania miejsca stałego zamieszkania, lekarzom leczenia aryjczyków, adwokatom występowania w sądach. Lekarz Hisztyn, po wkroczeniu Niemców do Nowego Targu, popełnił samobójstwo.
Z dużą ostrożnością Żydzi łamali te nieludzkie zakazy, wynajdowali wśród ludności polskiej wspólników i pośredników, pokątnie handlowali, szyli, naprawiali, w szabas zapalali świece, modlili się i czekali na lepsze czasy. Oszczędności topniały, żywność pokątnie kupowana była droga, trzeba było z czegoś żyć.
Dentysta Monderer przyjmował pacjentów późno wieczorem, gdy było zupełnie ciemno. To samo czynili lekarze: Goldner, Wasserberger /Kasa Chorych/, Hertz /neofita/.
Szczując Polaków na Żydów według starej zaborczej zasady „siej niezgodę byś mógł rządzić”, Niemcy wszelkimi sposobami starali się wzniecić ogólny antysemityzm. W gadzinowej prasie, przez głośniki ustawione na placach, rozlepianych plakatów szydzili z Żydów, wypisywali hasła np: „Żydzi przynoszą narodom nieszczęście i nędzę” „Żydzi są letnią i zimową szarańczą”. Na murach i parkanach były przyklejone plakaty, przedstawiające na czarnym tle starego brodatego zgarbionego Żyda, obok dużą wesz, a na dole słowa:„Żyd, wesz, tyfus plamisty”.
Wszystkich Żydów od stycznia 1940 roku obowiązywało noszenie na lewym przedramieniu białej opaski z niebieską gwiazdą syjońską.
OGŁOSZENIE: Do przeprowadzenia wysiedlenia Żydów ze Starostwa Neumarkt Dunajec rozporządzeniem SS und Polizeiführer w Dystrykcie Krakau zostaje co następuje ogłoszone:
1. W dniu 30 sierpnia 1942 r. zostaje ze Starostwa Neumarkt Dunajec wysiedlenie przeprowadzone.
2. Każdy Polak, który w jakikolwiek sposób przesiedlenie utrudni lub uciąży, lub przy działaniu żyda wspiera, zostaje rozstrzelany.
3. Każdy Polak, który podczas i po wysiedleniu żyda przyjmie lub ukrywa, zostaje rozstrzelany.
4. Każdy Polak, który bez pozwolenia do mieszkania wysiedlonego żyda wchodził, zostaje jako grabieżca rozstrzelany.
W dniu wysiedlenia zatrzymywanie się na ulicy jest zabronione, jak również okna są zamknięte trzymać
Malsfey Neumarkt/Dunajec, dnia 25.05.1942 r.
Opuszczone mieszkania natychmiast zamykano i opieczętowano. Ustawionych na stadionie Żydów zrewidowano, odebrano im kosztowności i wartościowe rzeczy, poczym podzielono na trzy grupy.
Zarząd gminy żydowskiej z jej prezesem Ginsburgiem, inteligencję i starszych wiekiem odprowadzono na cmentarz żydowski i rozstrzelano. Marceli Hertz, właściciel kamienicy, .w której mieści się urząd pocztowy, prosił gestapowców na boisku o zabicie go i rodziny w Nowym Targu, gdzie spoczywają jego przodkowie, oddał gestapowcom kosztowności i dewizy. Prośbę Hertza uwzględniono, przewieziono go z rodziną autem osobowym na cmentarz i rozstrzelano. Doprowadzonym na cmentarz kazano złożyć na rozścielonej chuście niewykryte w czasie rewizji na boisku kosztowności, rozebrać się do naga i partiami zbliżać się przed dół, rozstrzeliwał wysoki drab. gestapowiec Neumann. Krzyczała i rozpaczliwie broniła się przed śmiercią nowotarska neofitka Leśniakowa. Dwudziestoparoletnia-szczupła brunetka Helena Reibscheid, sekretarka adwokata Hertza w desperacji rzuciła się na gestapowca i wyrwała mu pistolet maszynowy. Inny gestapowiec serią z pistoletu położył ją trupem.
Jako ostatni zginał adwokat Bernard Szlachet, inwalida, oficer cesarsko-królewskiej armii austriackiej w okresie 1-ej wojny światowej, odznaczony Żelaznym Krzyżem.
Czynił rozpaczliwe wysiłki ratowania się przed śmiercią, pokazywał gestapowcom fotografie w mundurze z Żelaznym Krzyżem na piersi. Pozwolono mu zginąć ostatnim, do końca przyglądał się masakrze pobratymców.
Przed egzekucją z przejęciem przemówił do swoich katów. Skończył, rzucił do dołu kule, na których opierał się i skoczył za nimi sam. Poleciała za Szlachtem seria z pistoletu maszynowego. Przebieg masakry obserwowała z ukrycia ludność, zamieszkała w pobliżu cmentarza.
Przed mordem Żydów, doły na cmentarzu żydowskim wykopali junacy z miejscowego hufca pracy „Baudienst”. Gestapowcy dali junakom do picia kawę zmieszaną z wódką wiec byli zamroczeni. W czasie mordowania stali w pobliżu i przyglądali się, łopaty na rozkaz wbili do ziemi. Po masakrze Junacy zasypali doły a gestapowcy wynagrodzili ich zapłaconymi „młynarkami” odebranymi od żydów. Junakom, którzy widokiem mordu byli wstrząśnięci i rozdygotani, zrobiono zastrzyki a jednego zaszokowanego odesłali do szpitala /relacja Tadeusza Czubrnata Płomienia.
Gestapowcy do mordowania Żydów przyjechali samochodami z Krakowa, przed i po egzekucji posilali się w budynku Sokoła, zabranego przez Niemców na „Deutsches Haus”, obecnie Zespól Szkół Zawodowych. Posiłki zakrapiali wódką, otrzymali specjalny przydział alkoholu z „Amt Für Ernährung und Landwirtschaft”, kierownikiem, którego był hitlerowiec Serafinowicz.
Drugą grupę młodych Żydów wywieziono z boiska transportem kolejowym w nieznanym kierunku, rzekomo na roboty.
Trzecią największą grupę wtłoczono do wagonów towarowych, posypanych obficie wapnem, po czym wywieziono do obozu zagłady w Bełżcu.
Z drugiej grupy wydzielono około 100 młodych osób obojga płci i skierowano do pracy w miejscowym tartaku, założono tam 30.08.1942 r. obóz przymusowej pracy.
Opuszczono Żydowskie mieszkania Niemcy ograbili, rzeczy posegregowali i wywieźli, na oddzielny wóz ładowali świeczniki, niejednokrotnie o wartości zabytkowej.
W tartaku, w jego wewnętrznej południowo-wschodniej części,
wybudowano dla Żydów barak, ogrodzony parkanem i drutem kolczastym. Stłoczeni niesamowicie w ciasnym baraku głodni i brudni opadali z sił, wykańczali się fizycznie.
Za udzielenie pomocy żywnościowej Aronowi Gotreichowi i Mońkowi Baldingerowi został aresztowany i wywieziony do obozu koncentracyjnego i tam zginął nowotarżanin Mazgaj. Również za udzielenie pomocy żywnościowej Żydom aresztowano, ostrzyżono i pobito Stanisława Budzyka z Nowego Targu. Uratował go od wywiezienia do obozu koncentracyjnego Niemiec Sacher, dyrektor przedsiębiorstwa, gdyż Budzyk jako dobry rymarz, bardzo był potrzebny w tartaku. Tartak posiadał własny transport konny. Tartaku i obozu strzegli strażnicy Werkschutzu. Kontrolowali strażników i częściowo sami pełnili służbę wartowniczą funkcjonariusze służby specjalnej / „Sonderdienstu”/.
Dwadzieścia młodych Żydówek, pracujących w tartaku, zakwaterowano osobno w strzeżonym oddalonym baraku, znajdującym się przy drodze Nowy Targ – Czarny Dunajce.
Tartak pod nazwą „Hobak” – Aktiengesellschaft należał do centrali, znajdującej się we Wrocławiu. W 1942 roku tartak łącznie z zarządem został przejęty przez firmę „Delta” – Flugzeug -und Barackenbau, Z Wrocławia przyjeżdżali na inspekcję i przebywali przez kilka dni w Nowym Targu dyrektorzy Appelt i Domin.
Kierownikiem tartaku był początkowo Wituchowski, płynnie władający językiem niemieckim, był on ludzki, do robotników odnosił się życzliwie, zwracał się do nich tylko po polsku, krążyła wśród załogi wersja, że był kapitanem W. P.
Wkrótce Wituchowskiego usunięto, a jego stanowisko zajął Marbach. Przed przyjazdem do Nowego Targu celem objęcia stanowiska, nazywał się Mrokwa, pochodził z Opola, nieco później zmienił nazwisko na Marbach. Niski i gruby, z zawodu murarz, w wieku około 55 lat z czerwonymi grubymi rękami, hakatysta i kanalia, był postrachem robotników, bił i kopal, postawił się nad ludźmi. Znał język polski, lecz nim się nie posługiwał.
Spowodował aresztowanie i wywiezienie do Oświęcimia 12 polskich robotników, z których wrócił tylko Stanisław Bryniarski z Nowego Targu.
Satelitą Marbacha był 35-letni cieśla Becker, półanalfabeta, również Opolanin, często wobec robotników stosował rękoczyny. Po wojnie został ujęty, sądzony i skazany na 10 lat więzienia.
Hutsch lal około 30, majster ciesielski, pochodził ze Śląska biegle władał językiem polskim, pędził do roboty ludzi i za dobrego człowieka nie uchodził.
Rotter, lat około 45, był majstrem obróbki mechanicznej pochodził z Bydgoszczy, stosunek do robotników bezwzględny z biciem włącznie.
Załoga pracowała w ruchu ciągłym na dwie zmiany po 12 godzin. Bezwzględnymi metodami, biciem i terrorem kierownictwo zmuszało niedożywionych robotników, a zwłaszcza głodnych Żydów, do nadmiernego wysiłku, niszczyło ich siły żywotne, laki był cel polityki okupacyjnej wroga.
Likwidacja obozu w tartaku i wywiezienie Żydów nastąpiło nagle. Dnia 25 maja 1944 roku przed południem wyjechała na teren tartaku kolumna samochodów ciężarowych. Pracę żydów przerwano i spędzono ich przed siłownie, a po sprawdzeniu stanu, z popychaniem i biciem pejczami, zapędzono do samochodów.
Gestapowcy pobili starszego funkcyjnego Emka Langera za to, że jednego żyda nie mogli się doliczyć. Był nim niskiego wzrostu siedemnastoletni Gross, znaleźli go gestapowcy pod stosem desek, wywlekli stamtąd, pobili i zapędzili na ciężarówkę.
Wywożeni nie wiedzieli dokąd pojadą i jaki ich będzie „dalszy los. Z 2200 nowotarskich Żydów, poza zbiegłymi w pierwszych dniach wojny do ZSRR, ocalało kilka osób. W spółdzielni „Podhale” pracowała do końca Żydówka z Wieliczki.
Współpracownicy wiedzieli o jej pochodzeniu i zachowali dyskrecję. Ukrył się i ocalał blacharz Drelich. Handlarz końmi Dawid Grasgrun, zbiegł nago z cmentarza przed egzekucją, dotarł do Łapsz Wyżnych, ubrała go tam ludność. Ukrywał się do końca okupacji w słowackim klasztorze, a po wyzwoleniu powrócił do Nowego Targu, Zginął z rąk bandy „Ognia” 10 lutego 1946 roku.
W tajemnicy była wywieziona z Nowego Targu przez J. J. i umieszczona w jednym z żeńskich klasztorów w Krakowie nieletnia Lola, wnuczka bogatego kupca Singera, przystąpiła tam do komunii św., Ocalała.
Pogrom Żydów w Nowym Targu



