Lotnicy zarówno z Liberatora z jabłonki jak i z Ochotnicy zostali skutecznie przechowani na terenie Inspektoratu a po zakończeniu wojny przejęci przez wojska sowieckie. Przez Odessę wrócili do USA. Często odwiedzali Ochotnicę i byli wdzięczni za uratowanie im życia. Obecnie w gminie Ochotnicy zajmujący się lotnikami Krzysztof Wielgus twierdzi, że to my powinniśmy się cieszyć, że ich uratowaliśmy bo walczyli o wyzwolenie świata a oddziały 1 PSP AK miały mały zasięg. Może i to prawda, ale przecież to żołnierze Pułku uratowali zagubionych w terenie przy 20 stopniowym mrozie lotników amerykańskich. „Lampart” protokólarnie ich przesłuchał i zabezpieczył w jedzenie i miejsce do spania. Dlatego wracali do Polski a uratowany lotnik Dejewski przybrał sobie pseudo „Lampart”. Amerykanie pamiętają o swoich zaginionych i uratowanych żołnierzach a my nie pamiętamy i podczas uroczystości sporadycznie wymieniamy – kto ich uratował.





