Prezes ŚZŻ AK Okręgu Małopolska 2000 r. kpt. mgr Kazimierz Guzikowski
Do Burmistrza Miasta Nowy Targ
Marka Fryźlewicza
Józef Kuraś urodził się w Waksmundzie 23 października 1915 r. Do szkoły podstawowej (powszechnej) uczęszczał w Waksmundzie, a następnie rozpoczął naukę w szkole średniej (8 klasowe gimnazjum w Nowym Targu). Szkoły średniej nie ukończył. Wystąpił z klasy 6-tej z przyczyny miernego zainteresowania nauką i nadmiernej pobudliwości erotycznej /seksualnej/.
Już w okresie wczesnej młodości cechował go brak zdyscyplinowania i elementarnej rozwagi, Z wiekiem tracił szacunek dla środowiskowej obyczajności i wzmagał się u niego upadek zasad moralnych. Również służba wojskowa, którą odbył w latach 1936 – 1938 w 2PSP w Sanoku i KOP w Głębokim, nie wykształciła w nim zdyscyplinowania i szacunku dla wojskowego porządku. Zmobilizowany w sierpniu 1939 r. do Pierwszego Pułku Strzelców Podhalańskich, walczył w składzie tego pułku do 18 września 1939 r, w stopniu kaprala rezerwy, ten stopień wojskowy jest jedynym prawdziwym jego stopniem.
Wcześniej (1938 r,) zawarł związek małżeński,
W pierwszym okresie okupacji niemieckiej pozostawał w Waksmundzie, zajmował się handlem i przemytem. Luźno związany był z organizacją konspiracyjną Konfederacją Tatrzańską. Aresztowany, po raz pierwszy, zbiegł z aresztu a ucieczkę ułatwili mu znajomi granatowi policjanci. Ponownie aresztowany za udział w bójce, zbiegł z aresztu po raz drugi.
Zawodu wyuczonego nie posiadał i aby uniknąć wywozu na przy musowe roboty do III Rzeszy zatrudnił się jako robotnik w leśnictwie. Wraz z Kurasiem zatrudnieni byli również inni mieszkańcy Waksmundu podobnie jak on należący do Konfederacji Tatrzańskiej. Brak jednak wiarygodnych dowodów, że z ramienia tej organizacji prowadzili jakąkolwiek działalność,
W tym samym też okresie J. Kuraś wstąpił do miejscowej placówki Związku Walki Zbrojnej, Złożył przysięgę i przyjął pseudonim „Orzeł”. Wraz z nim do ZWZ wstąpili jego bliscy znajomi, z którymi pracował w leśnictwie. Brak również dowodów, że J, Kuraś prowadził jakąkolwiek działalność dywersyjną z rozkazu Komendy ZWZ w Nowym Targu.
Od wiosny 1943 r, cała grupa J, Kurasia zatrudniona była w Doświadczalnym Instytucie Rolniczym na Turbaczu stale tam pozostawała.
W czerwcu 1943 r. w Rejonie Instytutu pojawiło się dwóch policjantów granatowych w przebraniu cywilnym. J. Kuraś „Orzeł” podejrzewając, że są to konfidenci Gestapo, zlikwidował obydwu. W odwecie za zastrzelenie tych policjantów Gestapo dokonało w Waksmundzie akcji odwetowej (29 czerwca 1943 r.) mordując: 73-letniego ojca Kurasia, jego żonę i dwuletniego syna oraz spaliło rodzinny dom.
Po tym tragicznym wydarzeniu Józef Kuraś zmienił pseudonim na „Ogień” i wraz z całą swoją grupą zaufanych ludzi dołączył w Gorcach do leśnego oddziału Armii Krajowej. Oddziałem dowodził por. Franciszek Szczypka ps. „Lech” a, jego zastępcą był por. Jan Stachura ps. „Adam”. Kpr. Józef Kuraś „Ogień” został mianowany jako najstarszy stopień podoficer, szefem oddziału. Oddział ten w okresie od lipca do grudnia 1943 r. przeprowadzi kilka udanych akcji bojowych.
We wrześniu 1943 r. zginął (w nieszczęśliwym wypadku; d-ca oddziału por. „Lech”. Okresowo dowództwo oddziału przejął por. J. Stachura-„Adam”. W listopadzie 1943 r. został mianowany dowódcą por, Krystyn Więckowski ps. „Zawisza”.
Na okres Św. Bożego Narodzenia 1943 r. d-ca oddziału leśne go „Zawisza” urlopował niektórych żołnierzy a część pozostawił w obozie. Dowództwo nad pozostałymi w obozie żołnierzami, „Zawisza” powierzył „Ogniowi”. Sam z kilku żołnierzami udał się do schroniska na Lubań.
Obóz, w którym pozostał „Ogień” z żołnierzami urządzony był w górach „Pod Czerwonym Gronieim^1 składał się z 3-ch ziemianek dobrze zaopatrzonych w żywność.
W drugi dzień świąt (26.12.1943 r.) „Ogień” wbrew rozkazowi, wraz z kilku najbliższymi kolegami, udał się do Ochotnicy Górnej na zabawę.
W Ochotnicy „Ogień” nie ograniczył się tylko do pijaństwa, ale swoimi erotycznymi zapędami spowodował konflikt z niektórymi uczestnikami zabawy. Wiadomość o pobycie w Ochotnicy uzbrojonych ludzi została przekazana do Gestapo w Nowym Sączu, skąd wyruszył oddział interwencyjny.
Niemcy nie mieli trudności z odszukaniem obozu partyzanckiego. „Ogień” wracając z kompanami terenem górskim pozostawili aż nadto widoczne ślady.
Zmoczeni drogą partyzanci „Ognia” zalegli w ziemiankach. Szczęściem dla wszystkich było, że partyzanci, którzy nie byli w Ochotnicy, w momencie zauważenia Niemców, podjęli obronę obozu. Mimo przytłaczającej przewagi wroga, większości udało się wyjść z okrążenia. Strzech partyzantów zginęło.
„Ogień” zbudzony walką jako odpowiedzialny szef oddziału, zastępujący dowódcę, nie wydał żadnego rozkazu, ale, jako pierwszy, zbiegł z zagrożonego obozu.
Obóz starannie przygotowany do zimowego przetrwania został przez Niemców zniszczony. „Ogień” jako żołnierz i podoficer wiedział czego się dopuścił i wiedział jakie konsekwencje mu grożą za niewykonanie rozkazu. Na wezwanie d-cy się nie stawił, zdezerterował z oddziału i złamał przysięgę żołnierza. Kwalifikacja tego czynu, przez dowództwo, była jednoznaczna. „Ogień” otrzymał wyrok śmierci.
Jako dezerter zebrał swoich kompanów i rozpoczął swoje nie obliczalne w skutkach działania, w tym nawiązując współpracę z partyzanckim oddziałem sowieckim.
Podkreślić należy, że błędnym jest twierdzenie, że „Ogień” znalazł się w Armii Krajowej jako żołnierz Batalionów Chłopskich. „Ogień” przez cały rok 1944 działał samodzielnie, współpracując tylko z oddziałem sowieckim i przez cały ten okres ciążył na nim wyrok Sądu Polowego o czym władze Stronnictwa Ludowego wiedziały.
Późną wiosną 1944 r. „Ogień” nawiązał kontakt z władzami Stronnictwa Ludowego, które podjęły z nim pertraktacje.
W tym też czasie „Ogień” nazwał swoją grupę oddziałem Ludowej Straży bezpieczeństwa, ale dopiero w październiku 1944 r. został zaprzysiężony na dowódcę oddziału specjalnego (egzekucyjnego/. Brak jednak dowodów, że wyroki Cywilnego Sądu Specjalnego wykonywał. Już jednak z dniem 25 listopada 1944 r. /po 3 tygodniach / Powiatowy Delegat Rządu w Nowym Targu zarządził wstrzymanie, przez władze Stronnictwa Ludowego, kontaktów służbowych z „Ogniem” aż do czasu zlikwidowania jego zatargu z Armią Krajową. Stwierdzić przy tym należy, że współpraca „Ognia” z Stronnictwem Ludowym była tylko pozorna. W tym samym czasie współpracował on aktywnie z sowieckim oddziałem partyzanckim mjr „Zołotara” a, najściślej z kpt. Ludmiłą Gordijenko ps. „Tania”. Ta współpraca z sowieckimi partyzantami uniemożliwiła wykonanie na „Ogniu” ciążącej na nim kary śmierci. Nie można bowiem było dopuścić do zarzutu, że Armia Krajowa likwiduje osoby współpracujące z sowiecką partyzantką, Nadto „Ogień” od 1 grudnia 1944 r. podporządkował swoją grupę oddziałowi Armii Ludowej, której d-cą był Izaak Gutman vel Bruno Skuteli ps. „Zygfryd”. Ta współpraca ułatwiła „Ogniowi” dokonywanie napadów i rabunków dokonywanych na mieszkańcach Podhala, Pienin, Spiszą.
A czynił to pod pozorem pomocy dla oddziału sowieckiego.
Nie ma najmniejszego śladu, że „Ogień” cokolwiek z przejętych zdobyczy przekazał na pomoc dla poszkodowanych przez okupanta niemieckiego. Jego działania nie były ani sabotażowe, ani dywersyjne na szkodę okupanta niemieckiego. Do d-twa zgrupowania OP Armii Krajowej, d-cy 1PSP AK mjr Adama Stabrawy ps. „Borowy” zgłaszali się ludzie poszkodowali działalnością „Ognia”, zgłaszano rabunki bydła, koni, owiec, bezprawne nakładanie kontrybucji oraz inne rozboje i opisy szalonych pijatyk. Mjr „Borowy” i d-ca IV batalionu kpt Julian Zapała ps. „Lampart” wzywali „Ognia” do złożenia wyjaśnień i zaprzestania samowolnej działalności. „Ogień” nie stawiał się w oznaczonym miejscu i terminie a, posłańcom groził śmiercią.
Po zajęciu Podhala przez Armię Czerwoną „Ogień” zszedł z gór i od władz PKWN-u przyjął stanowisko k-ta powiatowego Milicji Obywatelskiej. Otrzymał nominacje na porucznika. Spełniał bowiem warunki …nie matura, lecz chęć szczera robi z ciebie oficera …Jako komendant powiatowy Milicji Obywatelskiej w Nowym Targu pomagał miejscowej placówce NKWD w aresztowaniu i deportacji żołnierzy Armii Krajowej do ZSRR. Na stanowisku k-ta pow. Milicji Obywatelskiej „Ogień” działał samodzielnie do czasu przybycia do Nowego Targu t.zw. grupy operacyjnej przysłanej przez władze z Krakowa. Wedy członkowie grupy operacyjnej objęli w Nowym Targu kierownicze stanowiska, urażony w swych ambicjach „Ogień” udał się do władz PPR-u w Lublinie a następnie w Warszawie. Wraz z towarzyszącymi mu Janem Kolasą ps. „Powicher” i komunistą Sielickim /kolegą z AL./ przedstawili swoje zasługi w współpracy z partyzantką sowiecką i oddziałem Armii Ludowej.
W wyniku tych rozmów Sielicki otrzymał stanowisko UB w Bydgoszczy a, Józef Kuraś „Ogień” legitymacje członka PPR i rekomendacje do pracy w UB w Krakowie.
Władze bezpieczeństwa w Krakowie doceniając, że „Ogień” otrzymał rekomendacje wprost od Zofii Gomółka w Warszawie, skierowały go do pracy w Komendzie UB w Nowym Targu. Tu jednak z przyczyn niewyjaśnionych dostał angaż na szefa ekspozytury Urzędu Bezpieczeństwa w Zakopanem.
Stanowisko jakie „Ogień” otrzymał nie spełniło jego oczekiwań. Nie został komendantem UB w Nowym Targu. Jako sojusznik oddziałów sowieckich, nie przyzwyczajony do wykonywania poleceń, zdemoralizowany wcześniejszymi działaniami, zebrał swoich kompanów i ponownie zdezerterował. Sym razem zdradził władze ludową.
Ale, „Ogień” potrzebny był bardziej władzy ludowej jako przeciwnik niż jako oddany współpracownik, tych władze bezpieczeństwa miały wystarczająco dużo.
Władza ludowa potrzebowała argumentów dla zohydzenia, wobec społeczeństwa polskiego i aliantów zachodnich, prawdziwej polskiej konspiracji opozycyjnej a, także rozwiązanej już wcześniej Armii Krajowej.
Aby cel swój osiągnąć stosowano, na szeroką skalę, prowokacje, które z jednej strony miały udowodnić, że działające legalnie Polskie Stronnictwo Ludowe związane jest „zbrodniczym” podziemiem (wszak Ogień deklarował się wcześniej jako ludowiec) a, z drugiej strony wykazać, że działające w konspiracji zrzeszenie Wolność i Niezawisłość jest organizacją faszystowską, bandycką mordującą nie tylko członków PPR, ale także ludowców i socjalistów. Skoro polskie organizacje antykomunistyczne tego nie czyniły, trzeba było w ich imieniu dokonywać czynów brutalnych, które usprawiedliwiałyby zwalczanie polskiej opozycji terrorem sowiecko – ubeckim. Zorganizowane przez UB bandy wyszły w teren mordując skrytobójczo wybitnych polityków opozycji.
Bandy zdemoralizowanych wojną opryszków miały na celu: kompromitowanie legalnie działających stronnictw politycznej opozycji, oskarżając ją o współpracę, kompromitowanie konspiracyjnych organizacji niepodległościowych, przypisując im dokonywanie sprowokowanych zbrodni, rozpoznawanie przeciwników władzy ludowej, którzy bezwiednie udzielali pomocy prowokatorom.
„Ogień” swoim działaniem, bezwiednie utożsamił się z prowokacjami władzy komunistycznej. Między bajki należy włożyć twierdzenie, że „Ogień” wstąpił do UB z polecenia władz PSL-u.
Czynami „Ognia” władze komunistyczne starały się kompromitować PSI, przypisując temu stronnictwu inspirowanie jego zbrodniczych działań,
Tymi samymi działaniami kompromitowano dobrą pamięć o Armii Krajowej, Wszak „Ogień” tytułował się d-cą oddziału Armii Krajowej i w jej imieniu wydawał „wyroki śmierci”. Fakty te były przestępczym nadużyciem!
Armia Krajowa została rozwiązana 19 stycznia 1945 r, tj. wtedy, gdy” Ogień” jako Komendant Milicji Obywatelskiej, pomagał NKWD aresztować jej żołnierzy,
„Ogień” nie zdawał sobie sprawy z faktu, że jego niezdrowe ambicje, amoralne nawyki i okrutne zbrodnie są wykorzystywane przez propagandę PRL przeciwko prawdziwym żołnierzom Armii Krajowej i członkom legalnych stronnictw politycznych jak Polskie Stronnictwo Ludowe i Partia Pracy,
„Ogień” jako dezerter nie był żołnierzem Armii Krajowej,
Gdy w rejonie Nowego Targu formowany był 1 PSP-AK (22,09,44) „Ogień”, jako dezerter, współpracował z sowieckim oddziałem partyzanckim „Zołotara” a, gdy oddziały tego pułku zaprzestały działań (styczeń-luty 1945 r.), był już funkcjonariuszem UB i członkiem PPR-u.
Komu była potrzebna działalność „Ognia”, gdy: Pełnomocnik Rządu Polskiego na Kraj i Delegat Sił Zbrojnych na Kraj (jako przedstawiciele legalnego Rządu Polskiego na emigracji) już w dniu 27 maja 1945 r, wydali odezwę do Żołnierzy Polskich Oddziałów Leśnych w Której oświadczyli:
…Rząd Rzeczpospolitej nakazał rozwiązanie Armii Krajowej, walki zbrojnej przeciw okupacji (sowieckiej) nie zarządził i nie zalecił, oceniając ją jako szkodliwą…
…ostrzegał przy tym – nie dawajcie wiary prowokatorom z NKWD, którzy usiłują wcisnąć się w Wasze szeregi…
…nie wierzcie też działającym samowolnie Polakom lekkomyślnym, jeśli namawiają Was na partyzantkę…
…Pamiętajcie, że najpiękniejsze czyny żołnierskie są bez celowe, jeśli nie są dokonane we właściwym czasie i jeśli nie służą celowi wskazanemu przez właściwe władze.
Walka zbrojna nie miała perspektywy zwycięstwa, W Kraju rozmieszczonych było 20 dywizji sowieckich i 19 polskich dowodzonych przez oficerów sowieckich (tylko dwoma dywizjami dowodzili oficerowie polscy).
Alianci zachodni nie dawali żadnego poparcia interesom polskim wogóle a, działaniom zbrojnym w szczególności, twierdzenie, że „Ogień” podjął działalność antykomunistyczną z powodów patriotycznych i politycznych jest kłamstwem.
„Ogień” nie miał żadnych poglądów politycznych. Jako człowiek amoralny działał wyłącznie według swoich poglądów, których celem było zdobycie osobistych korzyści kosztem krzywdy innych, należał kolejno: do Konfederacji Tatrzańskiej, Armii Krajowej, Ludowej Straży Bezpieczeństwa.
Współpracował: z sowieckim oddziałem Zołotara, i Oddziałem Armii Ludowej Izaaka Gutmana vel Bruno Skutell ps. „Zygfryd”, był członkiem PPR- u i kierownikiem UB.
Gdziekolwiek jednak należał nigdzie nie podporządkował się obowiązującym zasadom organizacyjnym. Wszędzie działał według swojego uznania.
Najlepiej współpracował z oddziałem sowieckim, bo tu miał pełną swobodę i nie był ograniczany żadnym regulaminem organizacyjnym ani zasadami moralnymi.
O jego niezaspokojonych ambicjach świadczy m. in. bezpodstawne używanie stopni oficerskich.
Posiadał tylko stopień kaprala rezerwy. Stopień porucznika był mu może? – nadany przez władze komunistyczne. W Armii Krajowej nie mógł otrzymać stopnia oficerskiego, ponieważ tu obowiązywał wymóg posiadania wykształcenia średniego, tym więc bardziej nie mógł posiadać stopnia majora, którym kazał się tytułować. Dokument jaki na tą okoliczność posiadał był sfałszowany.
… blankiety awansowe podpisane przez d-cę 1 PSP-AK mjr Adama Stabrawę „Borowy”, posiadał Franciszek Zapała, żołnierz AK brat kapitana Juliana Zapały ps. „Lampart”. Franciszek Zapała został, przez ludzi „Ognia” podstępnie zamordowany a, posiadane przez niego blankiety zostały mu zrabowane. Na jednym z tych blankietów „Ogień” wypisał swój awans, na stopień majora. Na pozostałych blankietach otrzymywali „nominacje” jego „podkomendni”.
Dodać należy, że jeszcze obecnie pewien spekulant rozpowszechnia dyplom awansowy na którym – Juliusz Nowina-Sokolnicki … mianuje pośmiertnie Józefa Kurasia Generałem Brygady, z dniem 11 listopada 1989 r, jako Dowódcę Zgrupowania Polskich Sił Zbrojnych na Podhalu!!!
To zgrupowanie sił zbrojnych składało się z 6-ciu grup o zmiennym składzie osobowym i nigdy nie przekroczyło liczby 300 osób. Działały w rozproszeniu, od Czarnego Dunajca do Szczawnicy, bez organizacyjnego nadzoru. Obowiązkowo musieli oddawać „Ogniowi” „zbójecki trybut”.
Ani sam „Ogień” ani żaden z jego podkomendnych nie nawiązał kontaktów z żadną organizacją antykomunistyczną.
„Ogień” dowodził osobiście tzw. „grupą sztabową”, która w maksymalnym stanie liczyła 47 ludzi w tym tzw. „Komisję Szybko Wykonawczą” wykonującą „wyroki śmierci”
Siły te mogły być zlikwidowane w jednej akcji wojskowej, ale władze ludowe dbały o to, aby działalność „Ognia” trwała do określonego czasu. Po wyborach 1967 r., gdy już dla celów propagandowych działalność „Ognia” nie byłą potrzebna, został zlikwidowany w przeciągu kilku godzin a specjalny wysłannik Urzędu Bezpieczeństwa z Krakowa dopilnował, aby nie został utrzymany przy życiu.
Wiele znaczącym jest fakt, że „Ogień” nigdy nie zaatakował nawet najmniejszego oddziału KBW i Milicji, ograniczał się do niszczenia przypadkowo spotkanych milicjantów lub ostrzeliwał drobne patrole. Wskazane jako podejrzane, osoby uprowadzał w góry i tam okrutnie mordował. Lista morderstw dokonanych na ludziach, których nic nie łączyło z władzą ludową jest znaczna i znana na Podhalu. „Ogień” mordował nie tylko swoich przeciwników, ale także swoich kompanów a, ktoś zaufany zawsze mu wskazał ofiary.
Przypisywane Ogniowi” rozbicie komendy powiatowej UB w Limanowej jest fałszem. Akcje tą wykonał Jan Tokarczyk ps. „Baca” a w skład grupy atakującej wchodzić także Jan Wąchała ps. Łazik, którego „Ogień” zastrzelił w Krościenku.
Obecnie znów próbuje się popularyzować legendę „Ognia” i tworzyć mity,
My żołnierze Armii Krajowej nie jesteśmy przefarbowaną komuną, ale bronimy dobrego imienia Armii Krajowej. Z tej przyczyny podejmujemy działania mające na celu poinformowanie społeczeństwa, że działalność kaprala Józefa Karasia „Ognia” nie była działalnością żołnierza Armii Krajowej, ani jakiejkolwiek liczącej się organizacji, nie była podejmowana na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego,
„Ogień” i wielu jego kompanów byli ludźmi zdemoralizowanymi wojną, a jako dezerterzy z Armii Krajowej przestali być żołnierzami w ogóle. Żadna armia nie uznaje dezerterów za żołnierzy.
Nazywanie przez „Ognia” swojej grupy oddziałem Armii Krajowej było historycznym nadużyciem. Nie należy też utożsamiać jego działalności z tą, którą podejmowali byli żołnierze Armii Krajowej, wpędzeni do lasu represyjnymi działaniami NKWD i Urzędu Bezpieczeństwa.
„Ogień” z własnej woli został był funkcjonariuszem Milicji Obywatelskiej i (później) urzędu Bezpieczeństwa. Tylko z egoistycznej i osobistej przyczyny z służalca tych władz stał się ich przeciwnikiem.
Określanie „Ognia” bohaterem narodowym, który oddał życie za prawdę, Boga i Ojczyznę budzi ostry sprzeciw społeczeństwa Podhala i prawdziwych żołnierzy Armii Krajowej.
Ten człowiek („Ogień”) był wprawdzie ochrzczonym, ale, w życiu dorosłym, łamał wszystkie przykazania Boże a, najwięcej 5-te (nie zabijaj), 6-te (nie cudzołóż), 7-dme (nie kradnij). Zamieszczenie tablicy „Pamięci Ognia” w kościele p. wezwaniem Ś., Stanisława Kostki w Warszawie jest wyłącznie bluźnierstwem a, z uwagi na proces beatyfikacyjny Ks. Jerzego Popiełuszki, przedmiotem szyderstwa a, może jawną prowokacją?
Ludzie, którzy tworzą dziś legendę „Ognia” zapomnieli, że był w Polsce taki czas, gdy na bohatera narodowego kreowano Kostkę-Napierskiego, który w rzeczywistości był tylko zdrajcą i obcym najmitą, działającym na szkodę Państwa Polskiego.
Działania „Ognia” to nie celowa i bohaterska walka o polskie i narodowe cele, ale bezrozumne i mordercze działania ambicjonera.
Najsławniejszy morderca pozostanie zawsze i tylko mordercą. Piętna mordercy nie zmyje nikt a, zbrodniczych czynów nie zasłoni nawet najdroższa tablica w najświętszym kościele.
Prezes ŚZŻ AK Okręgu Małopolska 2000 r. kpt. mgr Kazimierz Guzikowski
Ps. Prezes Guzikowski to wieloletni działacz Małopolskiego Okręgu Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Krakowie, radny powiatu wielickiego oraz członek Zarządu Powiatu pierwszej kadencji. Zmarł 22 listopada 2011r. Miał 86 lat. Był najbardziej znanym kombatantem w powiecie wielickim, pasjonatem historii Polski, który chętnie dzielił się swą wiedzą z młodszymi pokoleniami. Z zawodu był radcą prawnym i ekonomistą.
Kazimierz Guzikowski, pseud. „Skoplak”, „Rota” – urodził się 1 stycznia 1925 roku w Bodzanowie. Gdy wybuchła II wojna światowa, był uczniem gimnazjum im. Jana Matejki w Wieliczce. W czasie okupacji uczył się na tajnych kompletach; służył także w placówce AK „Gromada”. Przeszedł wszystkie szczeble szkolenia wojskowego: kursy strzelecki i podoficerski, a kurs podchorążych piechoty ukończył z wyróżnieniem w czerwcu 1944 roku. Awansowany do stopnia plutonowego podchorążego w czasie przygotowań do akcji „Burza” organizował II pluton (kryptonim „Brzoza”) VI kompanii batalionu „Mrówka”. W ramach oddziału dywersyjnego „Wydra” brał też udział w licznych akcjach dywersyjnych i sabotażowych. Po wkroczeniu do Polski armii sowieckiej był poszukiwany przez NKWD; ukrywał się aż do czasu ogłoszenia amnestii dla żołnierzy Armii Krajowej. Później ukończył studia, pracował, nigdy jednak nie wyrzekł się ideałów młodości. Całe życie mieszkał w Bodzanowie.
Po jego śmierci, władzę w Okręgu przejęli ludzie niegodni tego, mającego służyć innym i Armii Krajowej stanowiska. Najczęściej byli i są to ludzie, którzy dobre imię Armii Krajowej wykorzystują do robienia własnych karier. W podobny sposób przez klakierów i mitomanów zostały przejęte po Akowcach Związki w Nowym Sączu, Zakopanem, Nowym Targu, Krakowie i Warszawie. Obecnie nie są stosowane żadne kryteria weryfikacji członków i dlatego – pomimo naszych pism protestacyjnych przyjęto do Związku zagorzałych fanatyków „Ognia” na czele z Janem Dudorem i jego grupą „Błyskawica”. Dla nich dezercja Ognia” z AK nie miała znaczenia, gdyż – jak twierdzą „Ogień” stworzył sobie po wojnie własne AK. Wielbiciele wroga AK „Ognia”, obecnie kształtują i modyfikują działania tego Związku. Trudno w to uwierzyć… Obecne władze Związków nie mają żadnego rozeznania historycznego. Ich działalność polega na powtarzaniu promowaniu wraz z IPN kłamstw i błędnych ocen dotyczących postaci „Ognia”.
