






Karty rozpoznawcze
Karta rozpoznawcza, Kartoteka, wniosek o KK, zaświadczenie zamiast przysięgi, że nie jest się pochodzenia żydowskiego.
Karta rozpoznawcza kolor popielaty dla narodowości polskiej
Karta rozpoznawcza niebieski z literą G w prawym górnym rogu – Górale
Karta rozpoznawcza niebieski z literą U -II- Ukraińcy
Karta rozpoznawcza niebieski z literą W -II- Białorusini
Karta rozpoznawcza niebieski z literą R -II- Rusini
Karta rozpoznawcza kolor żółty z literą J na środku karty Żydzi
Karta rozpoznawcza kolor żółty z literą Z na środku karty Cyganie
Zarządzenie – Wydział Spraw Wewnętrznych Nowy Targ 1942r[1].
1.Biuro paszportów – przepustki graniczne przepustki na mały ruch graniczny / dla rolników/mających grunt w strefie okupowanej przez Słowację/
2.Zezwolenie na wjazd, pobyt i wyjazd / strefa przygraniczna /zamknięta/
3.Wydawani e przepustek nocnych/godzina policyjna od/ 21- 6/
4.Wydawanie przepustek na przejazd przez woj . Radomskie /Banditengebiet/.
5. Ewidencja obcokrajowców i meldowanie ich wydawanie kart żywnościowych, jeśli pochodzili z państwa zaprzyjaźnionego.
6. Meldowanie i prowadzenie ewidencji Reichsdeutschy, Volksdeutschy i wydawanie dla nich kart żywnościowych niemieckich.
7. Wydawanie druków dla poszczególnych Gmin celem zaopatrzenia ludności powiatu w dowody tożsamości /kenkarty „KK” dla ludności nie niemieckiej/
Karta rozpoznawcza, Kartoteka, wniosek o KK, zaświadczenie zamiast przysięgi, że nie jest się pochodzenia żydowskiego.
Karta rozpoznawcza kolor popielaty dla narodowości polskiej
Karta rozpoznawcza niebieski z literą G w prawym górnym rogu – Górale
Karta rozpoznawcza niebieski z literą U -II- Ukraińcy
Karta rozpoznawcza niebieski z literą W -II- Białorusini
Karta rozpoznawcza niebieski z literą R -II- Rusini
Karta rozpoznawcza kolor żółty z literą J na środku karty Żydzi
Karta rozpoznawcza kolor żółty z literą Z na środku karty Cyganie
Karty rozpoznawcze wypełnione w poszczególnych gminach i uzupełnione metryką urodzenia były przesyłane do Wydziałów Spraw Wewnętrznych, gdzie podlegały sprawdzeniu czy wszystkie dokumenty potrzebne zostały dołączone, następnie opieczętowane okrągłą pieczęcią. Kartoteki wyłączone pozostawały w szafach, posegregowane wg. gmin i wg alfabetu. Z całego powiatu nowotarskiego było ich setki. Zakopane jako miasto wydzielone żadnych dokumentów do N. Targu do powiatu nie przesyłało.
Należy podkreślić, że początkowo ogromna większość ludności nie rozumiała sensu kenkarty z literą „G”, tym bardziej, że znaczny odsetek ludności żył w analfabetyzmie. Akcję uświadamiającą prowadzili Leszczyński – pedagog, niektórzy pracownicy administracji gminnej: W. Bulanda, I. Leszczyńska i F. Chlipała, a także miejscowi gospodarze – J. Grzywnowicz, J. Królczyk, F. Mazurek, J. Pucher, F. Stefaniak i B. Syjud[2].
Ponadto do Ochotnicy docierały tajne gazetki: „Szaniec”, „Polska Żyje”, „Grunwald”, „Biuletyn Radiowy” i „Goniec Tajny”, które krzepiły serca i budziły nadzieję w zwycięstwo nad faszyzmem. Wszystko to wzmagało opór ludności przeciw karcie narodowości góralskiej.
Pomimo wielkiego zagrożenia:
Jan Konopka z Ochotnicy oświadczył wobec zebranych: „że jest Polakiem, a nie ochotnikiem niemieckim”[3]. Ostatecznie wywieziono 5 chłopców do Trawnik w Lubelskie, na przeszkolenie wojskowe, skąd wszyscy zbiegli do domu. Sprawa ta skompromitowała Goralenvolk w oczach miejscowej ludności, co ułatwiło zrozumienie sensu walki o polską kartę rozpoznawczą.
Podobnie Piotr Bielawski, wyrobnik, domagając się w gminie karty polskiej oświadczył: „Przysięgałem Polsce jako żołnierz i przysięgi teraz dotrzymam”,
a Wojciech Król prosząc o polską kartę powiedział: „jako Polak chcę razem cierpieć i cieszyć się z narodem”;
Anna Krzyśko z Młynnego stanowczo zażądała polskiej karty oświadczyła: „gdybym dziś miała zginąć jak ci Żydzi- tutaj- za to żem Polka, to ani chwili bym się chwili nie wahała…”.
Takie patriotyczne postawy ludzi na Podhalu z zwłaszcza w Tylmanowej i Ochotnicy świadczą o głęboko rozumianym patriotyzmie i polskości, czyli wolności odzyskanej po wielu ofiarach i latach.
Ostatecznie w Gminie Ochotnicy wydano zaledwie 160 kart narodowości góralskiej i 62 cygańskiej.
Ogólnie na Podhalu z kartami „G” było różnie. W Bukowinie Tatrzańskiej i Krościenku n.p. odsetek kart góralskich wyniósł niespełna 3%, w gminach Szaflary i Czorsztyn 3%, w gminie Łopuszna 7%. w Ludźmierzu, Chochołowie, Białym Dunajcu było ich 10%. w Ochotnicy 2.6%.
W Nowym Targu 33%, w Rabce 25%. W samym jednak Zakopanem na 8000 wydanych kenkart było 2700 góralskich (33%), lecz trzeba przecież pamiętać o tym, że tu była siedziba „Goralisches Komitee”, Gestapo w „Palace” i policji, a więc indoktrynacja i „perswazja” była najsilniejsza i przybierała brutalne nieraz formy.
Natomiast w Porębie Wielkiej skąd pochodzi sławny Polak, legionista i góral Franciszek Smaciarz Smreczyński, czyli Władysław Orkan nie wydano ani jednej karty G.
W ostatnich miesiącach okupacji, ze względu na stan techniczny bramę tę rozebrano, co górale przyjęli z pewnym zawodem, gdyż liczyli na to, iż będzie ona miejscem rozliczenia ze zdrajcami; wyśpiewywano przecież góralskiemu „fűhrerowi”:
„Wacek jo se Wacek, kozdy o mnie słysoł,
Jak Niemcy ucieknom, zaroz będę wisioł…”
a komentowano to tak: …” w gaciach bedom wisieli, ino w gaciach. Góralskie portki trza bedzie zdjąć, bo zhańbili góralski naród…[…]
…Na końcu wojny z Niemcami Wacław Krzeptowski podczas rozmów z rodziną, która go napomniała by się opamiętał i wycofał z „Goralenvolku” miał powiedzieć słowa, które mogą śmiało być wykładnikiem jego współpracy: „Nie sztuka umrzeć, sztuka żyć !!!”.
W ten sposób usprawiedliwiał swoje postępowanie. Zwłaszcza w początkowym okresie jego działania część aresztowanych górali wyswobodził z więzień, niektórych uchronił od wywózki czy też kontyngentów, ale korzystała z tego w większości jego rodzina i znajomi. Tragiczna sytuacja majątkowa Wacława Krzeptowskiego była jedną z decydujących z przyczyn, która zadecydowała o pięcioletniej jego kolaboracji z Niemcami.
Jego majątek był zadłużony na dużą sumę 70 tysięcy przedwojennych złotych i na 03.09.1939 r. wyznaczono termin licytacji jego majątku. Ponadto trzeba podkreślić, że podobnie jak H. Szatkowski, W. Krzeptowski bardzo długo, bo aż do lipca 1944 r. wierzył w zwycięstwo Niemiec hitlerowskich w II wojnie światowej. Mimo orientacji w bardzo ciężkiej sytuacji okupowanego Podhala w postaci egzekucji, wywózek na roboty, kontyngenty. We współpracy z hitlerowcami dostrzegał jedynie szansę przetrwania dla siebie i górali.
Nie bez wpływu na jego postawę była potęga militarna Niemiec oraz ich początkowe sukcesy militarne. Klęska armii francuskiej, jednej z najsilniejszych w Europie, była dla W. Krzeptowskiego jak i wszystkich górali wielkim szokiem.
W domu przy ul. Kościeliskiej 50 mieszkali kuzyni Wacława Krzeptowskiego – Stefan i Adam Krzeptowscy. Stefan, chodzący w czasie okupacji, na co dzień po Zakopanem w pełnym stroju góralskim z szerokim pasem bacowskim, korzystał z protekcji Wacława, aby nieźle się urządzić. Przejął skonfiskowany przez okupanta sklep spożywczo-kolonialny Mojżesza Stilla przy ul. Krupówki 31 i prowadził tam sklep spożywczy należący do „Landesgenossenschaft” powiatu Neumarkt (Nowy Targ). Wiosną 1945 r. wraz z sekretarzem i radcą prawnym Komitetu Adamem Trzebunią Niebies został wywieziony z Zakopanego; obaj nigdy już do Zakopanego nie powrócili. Adam Krzeptowski – do 1939 r. działacz oddziału zakopiańskiego Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, po zajęciu Zakopanego przez Niemców był wykładowcą „języka góralskiego” (Goralische Sprache) w szkole zawodowej „Berufstachschule fűr Goralische Volskunst”. W 1945 r. wyjechał z Zakopanego do Piechowic k/Jeleniej Góry. Prowadzone w jego sprawie śledztwo w latach 1945 oraz 1948-49 uwolniło go od winy i kary…… Brat Wacława Krzeptowskiego – Bolesław przejął po Żydzie Rotterze i prowadził piekarnię przy ul. Nowotarskiej; został zastrzelony przez partyzanta radzieckiego 20 grudnia 1945 r.
Pod koniec okupacji, widząc nadchodzącą klęskę hitlerowskich Niemiec, Wacław Krzeptowski próbuje naprawić swą zdradę; przechodzi na słowacką stronę Tatr i podejmuje próbę wstąpienia do słowackiego oddziału partyzanckiego, ale – wobec rozpoznania go przez polskich łączników – nie przyjęto go. Wraca zatem do Zakopanego, ukrywa się i bezskutecznie próbuje nawiązać kontakt z partyzantami radzieckimi. Wyrokiem podziemnego sądu Polski Walczącej Krzeptowski już w 1942 r. został skazany na karę śmierci.
[1] Dokument w posiadaniu autorów publikacji.