Walka o Niepodległość Polski 1939-1947. Armia Krajowa na Podhalu

Kurierzy

AKNAPODHALUWB

Niepomyślny wynik kampanii wrześniowej 1939 r. był dla narodu polskiego silnym wstrząsem, lecz Polaków nie załamał. Z okupowanego kraju zaczęli licznie uchodzić ludzie odważni, zdecydowani dalej prowadzić walkę z wrogiem w szeregach Armii Polskiej formowanej we Francji przez generała Sikorskiego. Uchodzili w kierunku południowej granicy wyznaczając sobie jako pierwszy etap dotarcie do Budapesztu. Ruch uchodźców początkowo masowy, słabnący z biegiem czasu trwał od zakończenia kampanii wrześniowej i do wkroczenia Niemców na Węgry 19.03.1944 r.

Powstał też, obok innych, rejon przerzutowo-łącznikowy Teresa dla kurierów, utrzymujących łączność z bazą w Budapeszcie, wiążącą władze Polski Podziemnej z rządem i sztabem Naczelnego Wodza na emigracji.

Komendantem rejonu Teresa w Nowym Targu była Maria Pajerska- Marynka.

Uchodzący przez Podhale wybrali sobie ten kierunek powodując się niewątpliwie konfiguracją i pokryciem pasa granicznego, popularnością tego regionu w okresie międzywojennym oraz dużym ruchem na linii kolejowej Kraków- Zakopane. W tłumie łatwiej się było ukryć. Pierwsi uchodźcy byli poniekąd pionierami, przecierali trasy dla następnych.

Pomyślność przedsięwzięcia była zależna od dwóch czynników: po pierwsze natrafienie na człowieka, względnie rodzinę, która godziła się udzielić uchodzącemu pomocy i chwilowego ukrycia i po drugie odszukanie przewodnika. Udzielenie pomocy uchodzącemu i prowadzenie go za granicę związane było z wielkim niebezpieczeństwem dla obu stron.

Niemcy szybko dowiedzieli się o ucieczkach z kraju na Zachód i różnymi sposobami starali się ten ruch sparaliżować, organizując placówki Gestapo w Zakopanem, Nowym Targu, Rabce, Szczawnicy, Czarnym Dunajcu. W całym kraju obowiązywała godzina policyjna, zaostrzono kontrole w pociągach i na dworcach. W Zakopanem wzmocniono patrolowanie granicy przez Grenzschutz z psami, zbierano informacje przez konfidentów. Ukraińscy nacjonaliści na usługach Gestapo, ubrani częściowo w polskie wojskowe sorty mundurowe jak bryczesy, oficerskie buty z cholewami, okazujący legitymacje oficerskie, penetrowali Podhale, Spisz, Oławę, i Podtatrze, prosili ludność o pomoc w przekroczeniu granicy, dopytywali się o przewodników. Ludność znalazła się wówczas w trudnej sytuacji. Z jednej strony chciała dopomóc uchodźcom a, z drugiej obawiała się zgubnych w następstwach prowokacji.

W Nowym Targu m.in. do rodzin, które udzielały skutecznej pomocy uchodźcom, należało małżeństwo Antoni i Helena Wielkiewiczowie. Ich samotna zagroda oddalona kilometr na północ od Kokoszkowa, położona przy drodze polnej Nowy Targ – Do Klocka – Turbacz, w sam raz nadawała się na punkt przerzutowy. Pierwsi uchodźcy omijając centrum miasta przyszli do Wielkiewiczów z Turbacza w 1940 roku.

Helena Wielkiewicz wspomina:

„Przyszło do nas trzech panów i prosili o zaprowadzenie na Czerwone. W obawie na mieście przez Biały Dunajec mogą nas zatrzymać Niemcy, poprowadziłam panów późno wieczorem przez rzekę w bród. Poszliśmy do szwagra Michała Batkiewicza przydomek Piwus mieszkającego z rodziną w końcu ulicy Strzelniczej, za cmentarzem żydowskim. Szwagier panów przyjął, porozmawialiśmy razem trochę, wypili pół litra wódki i ja wróciłam ta samą droga do domu. Uchodźców za granicę wielokrotnie prowadził mój mąż i Batkiewicz. Pewnego razu przyprowadziłam do szwagra liczną grupę, było ich kilkunastu; jeden proponował mi złotą obrączkę, lecz jej nie przyjęłam. Szli, więc tak grupa za grupą, znali nasze nazwisko i prosili o pomoc, posługiwali się przy tym hasłem Kąciny na czerwonym. Z ostatniej wyprawy mąż wrócił po upływie dwóch tygodni.” Dnia 21 sierpnia 1940 roku Antoniego Wielkiewicza aresztowało Gestapo. Został on przewieziony kolejno do Palace w Zakopanem, poddany okrutnym badaniom a następnie do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. W okresie Bożego Narodzenia Wielkiewiczowa otrzymała z Oświęcimia telegram zawiadamiający o śmierci męża z żądaniem przekazania pocztą 5 zł na pokrycie kosztów wysyłki prochów. Pieniędzy nie wysłała.

W drugiej połowie 1943 r. w domu Wielkiewiczowej Betlejem był pośredni punkt przekazywanej z Nowego Targu żywności dla oddziału partyzanckiego Wilk, kwaterującego w ziemiankach na Czerwonym Groniu w pobliżu Turbacza. Oddziałem dowodził por. Krystyn Więckowski Zawisza. W 1944 r. przyszedł do Wielkiewiczowej nieznany mężczyzna i ostrzegł, że ma być przez Gestapo aresztowana. Oddała, więc krowę sąsiadce, po czym chatę zamknęła i z  dwojgiem małych dzieci zbiegła; ukrywała się kolejno w Nowym Targu, Zakopanem i Krakowie. W czasie jej nieobecności do chaty włamali się złodzieje i wszystko wyszabrowali. Michał Batkiewicz dłuższy czas ścigany przez Gestapo ukrywał się, został aresztowany tuż przed wyzwoleniem. Zginął w Palace 21.12.1944 r.

W Nowym Targu uchodzącym za granicę w różnym czasie i okolicznościach pomocy udzielali:

  • Ks. Karabula Franciszek,
  • Rodzina Apostołów przy ulicy Królowej Jadwigi 19, Jadwiga Apostoł-Janiszewska, więźniarka obozu w Oświęcimiu,
  • Borowicz Wawrzyniec, – zginął z rąk Gestapo,
  • Cudziech Paweł, Krasińskiego 9, zginął w obozie w Oświęcimiu,
  • Bursa Zofia, harcerka z Kowańca, więźniarka obozu w Oświęcimiu
  • Polak Edward, Boczna Ludźmierska 15, zginął w obozie w Oświęcimiu,
  • Sadowska Aleksandra, Sobieskiego 19,
  • Rodzina Hudorków na Skotnicy,
  • Batkiewiczowa Aniela z Kowańca 130, zatrudniona jako kucharka w schronisku na Turbaczu, więźniarka obozu w Oświęcimiu i jej córka Michalina Szczygieł. Przez jej dom przewinęło się około setki uchodźców,
  • Rodzina Drużbackich z Kowańca,
  • Rodzina Chmurów, ul. Krasińskiego,
  • Dworska Maria,
  • Jarząbek Stanisław z Marchwianej Góry, zginął w obozie koncentracyjnym.
  • Krzystyniakowie Anna i Aleksander – trasa przerzutów Karczma.

Aleksander Krzystaniak Szarotka późniejszy partyzant bat. 1 PSP- AK poległ 25.09.1944 r. na Lubaniu.

                   Przerzuty przez granicę przeprowadzali bracia Józef i Alfred Alf  Pintscherowie.

Przerzuty zorganizowane z przewodnikami i samodzielne przekraczanie granicy polsko – słowackiej odbywało się na całej jej długości.

W Szczawnicy istniała grupa zorganizowanych przewodników, w Krościenku punktem przerzutowym był dom Marii Zachwiejowej, w Waksmundzie prowadził uchodzących Józef Ligędza.

Fala uchodźców obieła także Nowotarżan, uchodziła z większa młodzież licealna. Przekroczyli granicę i szczęśliwie przedostali się na Zachód, zasilili szeregi Armii Polskiej:

  1. Batkiewicz Andrzej
  2. Bryniarski Zbigniew
  3. Borowicz Stanisław
  4. Habura Jan, pilot, zginął nad Kanałem La Manche
  5. Guzik Eugeniusz
  6. Guzik Tadeusz
  7. Klimczyński Jerzy
  8. Kwit Stanisław – poległ pod Monte Cassino
  9. Koszyca Kazimierz
  10. Mroczak Stanisław
  11. Sowiński Stanisław

Uchodziły także i dziewczęta. Przeszła granicę Pomorska, lecz z drogi zawróciła z przewodnikiem Batkiewiczem. Została później aresztowana przez Gestapo i osadzona w Oświęcimiu. Do domu wróciła po wojnie.

Uchodźców-, którym szczęście nie dopisało – los był przesądzony. Pochwyceni w pasie granicznym lub w czasie przekraczania granicy, ginęli z rąk Gestapo lub byli odsyłani do obozów koncentracyjnych. Do takich niewątpliwie należeli niektórzy osadzeni w latach 1939 – 1941 w areszcie sądu Grodzkiego w Czarnym Dunajcu do dyspozycji Gestapo.

Załączony wykaz sporządzony potajemnie przez klucznika aresztu Bartłomieja Bularza, późniejszej ofiary Oświęcimia, zawiera m.in. nazwisko podchorążego z Białegostoku, nauczyciela ze Śląska, studenta z Hrubieszowa, lekarza z Sosnowca. Cel ich przybycia nad granicę z zamiarem jej przekroczenia nie budził wątpliwości. Otwierający wykaz Eugeniusz Żeglicki z Zakopanego, st. Sierżant 3 pułku Strzelców Podhalańskich w Bielsku, podczas kampanii wrześniowej dostał się do niewoli, z której zbiegł razem z pasierbem Wilhelmem Błachutem, kapralem 21 pułku artylerii lekkiej ( na wykazie figuruje pod nr 6). Dotarli do Zakopanego i tam przez pewien czas ukrywali się, postanowili przedostać się na Węgry. Dołączył do nich trzeci uchodźca por. Lichnowski, a przeprowadzić przez granicę podjął się Skwarek z Witowa. Po przekroczeniu granicy, we wsi Sucha Hora natknęli się na słowacki patrol, zostali aresztowani i oddani straży granicznej, która z kolei przekazała ich w ręce Gestapo.

Dnia 16 stycznia 1940 roku Żeglicki, Błachut, Lichnowski i Skwarek zostali z aresztu w Czarnym Dunajcu przewiezieni samochodem ciężarowym na cmentarz i tam rozstrzelani.        Na przełomie lat 1930/40 przez Podhale, Spisz i Orawę uchodzili na Zachód ochotnicy do Armii Polskiej, formowanej przez Gen. Sikorskiego we Francji. Ruch początkowo żywiołowy a później zorganizowany odbywał się także na trasie przerzutowej Turbacz.

         Pierwszymi osobami, które udzieliły pomocy uchodźcom, były Aniela Batkiewicz i jej córka Michalina Szczygieł, prowadzące schronisko jeszcze przed wojną na własny rachunek, rozliczały się z PTTK. Należała do personelu także jako pomoc kuchenna Albina Białoń z Obidowej, bratanica Batkiewiczowej. Schronisko miało połączenie telefoniczne z centralą na poczcie w Nowym Targu, do lini był podłączony aparat zainstalowany w domu Batkiewiczów na Kowańcu. Formę organizacyjną na trasie Turbacz nadali dwaj starsi oficerowie i por. Dunin Borkowski Zygmunt, którzy przybyli do schroniska; współdziałał z nimi Radosiński.