Wato posłuchać i porównać – czy „Jureczek” mógł przechytrzyć – jak sam pisze funkcjonariusza NKWD… i kupić od niego za zegarek karabin maszynowy.
Jerzy Widejko „Jureczek” miał 9 lat jak wybuchła wojna. Dopóki żyli prawdziwi partyzanci przylepił się do nich i współistniał jako fan Armii Krajowj. Dopiero gdy stanowisko prezesa Akowców w Zakopanem przejął fałszerz – ogniowiec Tadeusz Figus nasz „Jureczek” Widejko uaktywnił się. Zgromadził potwierdzone dopiero w 1991 r. dokumenty poświadczające jego walkę jako żołnierz. Napisał książkę o sobie, która jest powodem, żeby wątpić w świat o którym opowiadają ci żołnierze – mitomanii.
Daliście się nabrać Jerzemu Widejce „Jureczkowi” – nauczyciele i funkcjonariusz państwa.
To kawał fantasty i mitomana „Ognia”. Wiedzieliśmy, że sprzyja ogniowcom- ale, że od początku należenia /1987/ do ŚZŻ AK inwigilował środowisko AK jest dla nas zaskakujące. Był sekretarzem POP PZPR i jak pisze przewodniczący Kacwin w „Klimacie Politycznym” do ORMO i skrzętnie to ukrywał. Z punktu widzenia „władzy” teraz rozumiem co miało na uwadze jego ciągłe odgrażanie się wszystkim dookoła. Życiorys Jureczka jest bardzo wątpliwy. Rok urodzenia 1933 r. W 1939 roku miał 6 lat. Sześciolatki idą teraz do szkoły, więc jak moja wnuczka mogłaby brać udział w jakimkolwiek przedsięwzięciu militarnym. Druga wnuczka ma11 lat. Jej sposób patrzenia na życie jest po prostu dzieciny i jest przepełniona jest obawami, ciekawością i lękiem. Wmawianie na siłę wszystkim wokół, że 11-latek walczył w 1945 r. z oddziałami komunistycznymi NKWD to czysta fikcja. Nie jest możliwe, aby dziecko nawet wychowane przy pułku było zaprzysiężone do AK. Dziecko pułku to nie to samo co partyzant, czyli inaczej żołnierz -za jakiego Widejko się uważa. Sprawy poszły za daleko. Widejko coraz bardziej przedstawia siebie jako człowieka nie za bardzo znającego historię. Jeśli twierdzi, że on na Wileńszczyźnie tak jak Ogień na Podhalu walczył z komunistami -to nawet fanatyk Ognia musi się zastanowić nad tego bezsensem. Myślałem, że z ogniowcami jest Status Quo, które szanowaliśmy. Każdy niech wierzy w swoją prawdę, ale Widejko, Kostecki i Kania wznowili konflikt, który nabrzmiewa i prawdopodobnie przyczyni się do uporządkowania spraw. Szanujący się żołnierze AK nie pełnili funkcji sekretarza POP PZPR – jak Widejko sam podaje w Kwestionariuszu osobowym. Również Kania/prezes podający się za żołnierza, którym nigdy nie był/ w sądzie przyznał się, że jego dziadek należał do PZPR /jako dyrektor kopalni/ i nie widzi w tym nic złego. Kostecki urodzony w 1948 r. to niezrównoważony gość podający się za partyzanta AK o pseudo „Kos”. Towarzysząca im pani Maria historyczka wie, że „Ogień” był partyzantem, ale o Kurasiu pierwszy raz słyszy.
To nawet nie jest śmieszne, tylko szalenie niebezpieczne. Popierają ich osoby nie zdające sobie sprawy z ich mijających sie z prawdą życiorysów.
Demaskujemy.
Tacy ludzie nie powinni nauczać historii….


